Wiesław Gawinek Wiesław Gawinek
4707
BLOG

Suwalski skarb pod ziemią

Wiesław Gawinek Wiesław Gawinek Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 19

 

Kilkanaście kilometrów na północ od Suwałk, osiemset metrów pod ziemią, tkwi gruby pokład rudy polimetalicznej. Ruda ze złoża „Krzemianka” ma pochodzenie magmowe, występuje w suwalskim masywie anortozytowym wieku proterozoicznego. Znana już przed II wojną światową suwalska anomalia magnetyczna powodowała zakłócenia kompasów w samolotach przelatujących nad tym terenem. Przyciągała uwagę znawców, obiecywała, stwarzała nadzieję.
 
Kilkanaście lat po wojnie, geolog prof. Jerzy Znosko, opracował projekt pierwszego odwiertu. Trafił na rudę, ale dalsze wiercenia nie potwierdzały dużej zasobności złoża. Wtedy to geolog dr Marian Subieta uzyskał zgodę na jeszcze jeden odwiert. Wskazał miejsce i trafił na gruby miąższ rud polimetalicznych.
 
Przez kolejnych kilkanaście lat grupa geologów, mieszkając w prymitywnych warunkach, często z rodzinami, dokumentowała wielkość i skład złóż rudy o zawartości żelaza całkowitego ponad 40 procent. W jej składzie żelazo owszem, liczy się, ale nie jest najważniejsze. Symbolami pierwiastków tu występujących można zapełnić pół tablicy Mendelejewa. Magnetyt tytanonośny Fe3O4, ilmenit FeTiO3, siarczki żelaza, miedzi, kobaltu, wanadu, niklu - to tylko główne minerały kruszcowe w złożu „Krzemianka”.
 
Po drodze do rudy, w płonnej skale anortozytowej, znajdują się soczewkowe pokłady niezwykle rzadkiego i dekoracyjnego rodzaju marmuru - labradorytu, którego cena liczona jest w tysiącach dolarów za tonę. To z takiego właśnie materiału wykonano w Chinach mauzoleum Mao Zedonga. Występują one pod powłoką osadową wśród ognisk magmy zakrzepłej jakieś – bagatela - 1,3 miliarda lat temu. Złoże ma doskonałe warunki termiczne.
 
Warunki geologiczne pozwalają drążyć szyby i chodniki bez obudowywania wyrobisk. Pod ziemią w skalnym podłożu można wykorzystać wydrążone hale do wstępnych prac wzbogacających urobek. W ten sposób pociągi mogłyby wywozić rudę spod ziemi prosto do hut.
 
Towarzyszyłem pracy geologów z kamerą filmową, ale TVP odrzucała ten temat. Przez lata cenzura go blokowała. Udało mi się wreszcie zamieścić dwudziestosekundową wzmiankę filmową w reportażu „Nasze surowce”. Miałem sporą satysfakcję, gdyż byłem pierwszym reporterem, który ukazał światu suwalską rudę polimetaliczną. Od geologów dostałem na pamiątkę kawałek minerału wydobyty z odwiertu. Podzieliłem go na dwie części: jedną zachowałem na pamiątkę, drugą wmurowałem w fundament domu, który budowałem wtedy nad Wigrami.
 
Na jednym z baraków pozostałych po geologach wisiał szyld z napisem „Dyrekcja kopalni rudy - w budowie” . Kopalnia jednak nigdy nie powstała. Ruda pozostała w ziemi, w którą nie wbito nawet łopaty. Nagle zaczęto mówić o szczególnej trosce o środowisko naturalne Suwalszczyzny. Może ta sprawa była przez chwilę potrzebna ekipie Gierka, by dostać kolejne miliony dolarów kredytu?

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura