Prof. Falk z prawej. Z lewej z kamerą - autor tekstu.
Prof. Falk z prawej. Z lewej z kamerą - autor tekstu.
Wiesław Gawinek Wiesław Gawinek
892
BLOG

Prof. Knut Olof Falk - przyjaciel Polski i Suwalszczyzny

Wiesław Gawinek Wiesław Gawinek Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 4

 

Góra Zamkowa na przyciąga swą tajemniczością. Po stromych zboczach droga wije się serpentyną. Na szczycie spory majdan okolony podwójnym, umocnionym kamieniami wałem ziemnym. To pozostałości grodu obronnego, który osiemset lat temu był największym ośrodkiem osadniczym Jaćwieży. Oblany wodami kilku jezior dość długo odpierał ataki Krzyżaków, a padł dopiero w wyniku zdrady. Czas zachował obecność tego ludu w nazwach rzek, wsi i jezior: Szurpiły, Szeszupa, Wigry, Windugiery czy Wojtokiemie. Dlaczego Jaćwingowie nie wykształcili własnej państwowości?

Sądzę, że to samo pytanie nieraz zadawał sobie szwedzki profesor Knut Olof Falk, slawista z uniwersytetu w Lund, który przez blisko pół wieku badał nazwy geograficzne na Suwalszczyźnie, wywodzące się z języka jaćwieskiego. Specjalizował się w toponomastyce. Sam był poliglotą, znał kilkadziesiąt języków, wśród nich język polski. Był współtwórcą i wieloletnim kierownikiem Instytutu Slawistycznego na Uniwersytecie w Lund. W 1965 roku otrzymał tytuł doktora h.c. Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.
 
Był wielkim przyjacielem Polski. W 1931 roku po przyjeździe do Warszawy prowadził kwerendę w Archiwum Skarbowym i w Bibliotece Krasińskich, szukając dokumentów wytworzonych przez zakon Kamedułów wigierskich. Fotografował te zbiory i to Jemu zawdzięczamy, że ich treść przetrwała dla potomności, gdyż oryginały Niemcy spalili w 1944 roku. Lata wojny to przerwa w podróżach na Suwalszczyznę. Profesor Falk nie pozostał jednak obojętny na los Polski. W 1940 roku własnym nakładem wydał przetłumaczoną na język szwedzki książkę o Fryderyku Chopinie, a w rok później obronił doktorat na Uniwersytecie w Lund i wydał w Szwecji - w języku   p o l s k i m -  dwutomową rozprawę „Wody wigierskie i huciańskie - studium toponomastyczne”. Wywołało to gwałtowną reakcję hitlerowskiego ministerstwa propagandy i notę protestacyjną do rządu Szwecji.
 
„Żelazna kurtyna” przerwała na kilka lat badania prof. Falka na terenie Polski. Władze komunistyczne traktowały jego działalność podejrzliwie. Dopiero pod koniec lat pięćdziesiątych, dzięki staraniom profesora Jerzego Antonowicza, wznowił je, biorąc udział w Kompleksowej Ekspedycji Jaćwieskiej badającej cmentarzysko kurhanowe w Szwajcarii suwalskiej.
 
Tu właśnie wczesną jesienią 1977 roku, niedaleko jaćwieskiego cmentarzyska z „książęcymi kurhanami”, spotkałem się z Profesorem i Jego małżonką Dagmar. Mówił poprawnie po polsku, choć z wyraźnym obcym akcentem. Natomiast Dagmar Falk - rodowita Szwedka, posługiwała się piękną, literacką polszczyzną.
Była to ostatnia polska ekspedycja tego szwedzkiego naukowca, który na terenie naszego kraju prowadził badania przez czterdzieści lat.
 
Poza filmem i wywiadem utrwalonym na magnetofonowej taśmie wywiozłem stamtąd nadbitkę jeszcze nie wydanej pracy Profesora z dedykacją i kilka zanotowanych wyrazów z języka staropruskiego, żywego jeszcze w XIII wieku.
 
Jednym z niewielu słów jakie czas zachował w ludzkiej pamięci jest „Ne prest”, co znaczy „nie rozumiem”. W chwilach szczęśliwszych, weselszych Jaćwingowie wznosząc toasty wołali „kajls” co możemy tłumaczyć jako „cały”, „do dna”.
 
W północno-wschodniej Polsce zadziwia mnogość rdzeni staropruskich w nazwach geograficznych. Zawiłości historii nie zawsze sprzyjały ich wiernemu przetrwaniu, tworząc nieraz zabawne sytuacje. Oto niedaleko Węgorzewa, nad jeziorem Święcajty była wieś od wieków nosząca tę samą nazwę. Dla napływowego niemieckiego osadnika zbyt trudna w wymowie ta nazwa doczekała się z czasem „uproszczenia” na Szwanc. Po drugiej wojnie polska komisja przywracająca stare nazwy geograficzne, pozostając przy pięknej nazwie jeziora Święcajty, ulokowała nad nim wieś  O g o n k i,  tłumacząc na język polski dość dosłownie niemiecką nazwę Szwanc - ogon.
 
Podczas spotkania z ówczesnym wojewodą suwalskim Eugeniuszem Złotorzyńskim wspomniałem mu o wielkich zasługach szwedzkiego naukowca dla Polski.  Po pewnym czasie uczestniczyłem z kamerą w sympatycznej uroczystości wręczenia Mu Złotej Odznaki „Zasłużony dla Suwalszczyzny.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura